Opis dotychczasowych wydarzeń (by Infi):
Historia wyprawy do mitycznej Studni Życzeń zaczęła się jak wiele podobnych, od karczmy. Ilość osób przewijająca się wieczorową porą przed „Pod Pechowym Linoskoczkiem” była, jak zawsze, ogromna. W tłumie łatwo było o zawarcie nowych znajomości, wypatrzenie specyficznych jednostek, zyskanie przyjaciół i wrogów. Gdy do przybytku wślizgnął się opatulony w powłóczyste szaty bard, nikt nie zwrócił na niego uwagi. Był do tego stopnia nieuchwytny, że zdawał się przemykać ponad gawiedzią, zmierzając ku upatrzonemu z góry miejscu. Jawił się niczym pijacki zwid, otoczony mrokiem i niewyraźny; skupienie na nim wzroku, gdyby ktokolwiek w ogóle go zauważył, było niemal niemożliwe. Gdyby nie to, że zaczął grać na swoim dziwacznym instrumencie, zostałby kompletnie pominięty. Tymczasem jednak zdecydował się rozpocząć swój mały występ, przyciągając do siebie trójkę nieznanych sobie wzajem osób: niewidomą, lecz samodzielną Sonneillon, szybką w osądach Luvien i cwanego Vahzaha.
Widmowy bard śpiewał pięknie, roztaczając przed garstką słuchaczy fantastyczną wizję Studni Życzeń gotowej spełnić ich pragnienia. Były jednak pewne wymagania. Przede wszystkim, należało zebrać wszystkie trzy fragmenty magicznego kielicha. Przed Studnią należało stanąć w trzy osoby, jednak tylko jedna mogłaby skorzystać z jej mocy. W samym założeniu sugerowało to, że ci, którzy ją odnajdą, musieliby w jakiś sposób uzgodnić między sobą, kto będzie wybrańcem – walką, dyplomacją lub podstępem.
Pieśń jak pieśń i z pewnością nie spotkałaby się z niczym więcej, jak tylko uznaniem od strony jej odbiorców, gdyby nie to, z jaką siłą do nich przemówiła. Zauroczeni legendą, kompletnie niezwiązani ze sobą śmiałkowie poczuli podobną tęsknotę. Moc głosu muzyka i jego instrumentu dotarła do nich, choć znajdowali się w różnych zakątkach karczmy. Nieświadomie skierowali się wprost do barda; zachowywali się jak opętani, urzeczeni dźwiękiem do tego stopnia, że nie mogli nad sobą zapanować. Gdy odzyskali możliwość trzeźwej oceny sytuacji, mężczyzny już nie było. Zdążył powiedzieć tylko dwa słowa: „Las Cieni” i wręczyć Luvien fragment dziwacznego, kryształowego naczynia, co niejako potwierdziło prawdziwość jego pieśni.
Ta, która trzymała kawałek kielicha, otrząsnęła się jako pierwsza. Zdecydowała szybko, duch w przygody był w niej wielki. Nie miała zresztą zbyt wiele do stracenia. Zasugerowała pozostałym, że należy sprawdzić prawdziwość opowiedzianej przez barda legendy. Vahzah oburzył się na to, mówiąc – zgodnie zresztą z prawdą – że nie zna ani jej, ani Sonneillon. Kobiety zaintrygowały go jednak, więc nie odmówił kategorycznie, jak druga z nich. Niewidoma była negatywnie nastawiona do całego tego pomysłu, nie zamierzała uczestniczyć w żadnej wyprawie na złamanie karku. Miała złe przeczucia.
Od słowa do słowa, grupa poznała się nieco lepiej i umówiła wstępnie na kolejne spotkanie nazajutrz, pod południową bramą stolicy. Nawet Sonneillon, początkowo bardzo sceptyczna, zdecydowała się stawić. Na miejsce dotarła. W przeciwieństwie do Vahzaha. Zamiast niego pojawiła się Batsza – pogardzająca mężczyznami, prosta dziewoja, wyraźnie zainteresowana sprawą Studni Życzeń i bardzo chętna na wyprawę. Jej entuzjazm był ogromny, wydawała się tryskać energią. Dała znać, że Vahzahowi zmieniły się plany, sugerując, iż jest jego znajomą. Luvien i Sonn dały się jej ponieść, jednak zaraz za miastem farsa wyszła na jaw. Obie kobiety zostały ogłuszone przez nieznanych, ale współpracujących z Batszą sprawców. Lub sprawcę.
Tutaj percepcja obu poszukiwaczek Studni Życzeń zawiodła. Sonneillon wybudziła się całkowicie dopiero wiele dni później, na wozie karawany sunącej Traktem Południowym w kierunku Khan’Sal. Nic z tego nie zrozumiała, bo i nie było takiej możliwości. Wydarzyło się coś, na co nie miała wpływu, przespała wiele czasu i trudno było jej się odnaleźć w nowej sytuacji. Wiedziała, że nie ma w pobliżu ani jej konia, ani Luvien, ani tym bardziej Vahzaha. Była za to Batsza. Zachowywała się kompletnie inaczej.
Zaczęła tłumaczyć, głównie samej sobie, motywy swego postępowania. Wyjawiła, że zależało jej na Sonneillon ze względu na dar widzenia, jakim była ona obdarzona mimo swej fizycznej ślepoty. Mówiła szybko, jakby dużo wcześniej ułożyła sobie przebieg tej rozmowy w głowie. Usunięcie Vahzaha i Luvien było konieczne, aby mogła swój osiągnąć cel, który według niej uświęcał wszelkie środki. Zmusiła niewidomą do współpracy wbrew jej woli, ogłuszyła i wypytała Vahzaha, wywiodła Luvien w pole i z pewnością zabrała jej przy tym fragment magicznego kielicha – wszystko to po to, aby podjąć rozpaczliwą próbę uleczenia swojego sześcioletniego syna. Zdradziła wiele informacji, aby chociaż częściowo zmazać z siebie winę. Sonneillon dowiedziała się, że dziecko Batszy zostało przeklęte przez jego umierającego ojca. Mimo tego niewidoma uznała ją za krańcowo egoistyczną, czemu trudno było się dziwić. Nie miała jednak możliwości ucieczki.
Poznała za to towarzysza Batszy, z którym ta zdawała się podróżować już od dłuższego czasu i z którym zamierzała stanąć przed Studnią Życzeń wraz z Sonn. Darlos, bo tak było mu na imię, sam się do niej odezwał, zachowując się tak, jakby nie wiedział zbyt wiele o Sonneillon. Trudno było stwierdzić, czy mówił prawdę, bowiem Batsza z pewnością nie działała sama w swym niecnym dziele, jednak niewidoma zdecydowała się mu zaufać – przynajmniej częściowo, nie unikając kontaktu.
Tymczasem do karawany, która zdążyła już legnąć obozem, dołączył Misser – człek, który, jak sam utrzymywał, trafił na niegościnną Pustynię Śmierci pchnięty koniecznością leczenia złamanego serca. Jego opowieść była ujmująca i poetycka, a karawaniarze, choć początkowo bardzo ostrożni, wysłuchali go. Słowa Batszy, którą uważali najwyraźniej za jakąś wiedźmę, również ich uspokoiły. Nie widziała w Misserze żadnego zagrożenia.
Stary opis napisany przez Błyska, pierwszego Mistrza Gry „Trzech pragnień”:
Dwie kobiety, każda doświadczona nieodwracalną stratą. Jeden mężczyzna poszukujący przygód. Spotykają się pewnego dnia i dowiadują o mitycznej Studni Życzeń. Nie mając nic do stracenia, zmuszeni do współpracy, wyruszają w podróż upstrzoną przygodami i intrygami.
3. Uczestnicy:
– Luvien;
– Sonneillon;
– Vahzah;
– Misser;
– Darlos.
4. Uwagi dodatkowe:
Tabelka sesji:
MG prowadzący | Uczestnicy | Linki do sesji |
---|---|---|
Błysk, Darrian, Xariel, Infi | Luvien, Sonneillon, Vahzah, Misser, Darlos | [LINK I][LINK II][LINK III] |
Sesja miała wielu Mistrzów Gry i wielu graczy, z których nie wszyscy przetrwali próbę czasu, na jaką zostali wystawieni tak przez swoich towarzyszy jak i przez MG. Różne style prowadzenia rozgrywki, liczne przeskoki czasowe i rozliczne trudności, jakie występowały w toku sesji, nie ułatwiły mi – Infiemu – pracy, ale dołożyłem wszelkich starań, aby historia przedstawiona w „Trzech pragnieniach” trzymała się kupy. Sądzę, że udało mi się dopiąć swego i wątek, który przejąłem potoczy się już odpowiednim torem do samego końca.
Początkowe ustalenia Błyska:
– Każdy z uczestników we własnym zakresie dostaje się do Karczmy pod Pechowym Linoskoczkiem. Tam też cała sesja właściwie się zaczyna.
– Póki co nie ustalam kolejki, ponieważ zależy to od tego, jakie rozwiązanie da największą spójność. W razie jakiejkolwiek niejasności zwracajcie się do mnie: PW – lepiej, GG – nie najgorzej, ten temat – najlepiej! (również w przypadku dłuższych nieobecności czy innych wątpliwości)
– Dbajcie o logiczny porządek swoich postów – to jest podstawa do rozstrzygania walk czy innych aspektów rozpatrywanych przez MG.
Powodzenia!